Amerykanie, jak mało kto, przywiązują wagę do wolności słowa i wolnej prasy. Obie te wartości wpisane są do tamtejszej konstytucji. Konstytucja to jedno, życie to drugie. Amerykańskim rządom zdarzało się postępować wbrew wolności słowa i wolnej prasie. Prasa miała się najgorzej za rządów prezydenta Nixona. Groźba procesu karnego wisiała nad każdą gazetą, która ośmieli się opublikować choć maleńki fragment rządowych dokumentów objętych klauzulą tajności. Wydawcy i właściciele gazet mają więc poważny dylemat: ujawniać obywatelom prawdę i ryzykować przy tym utratę wolności, czy pomijać niektóre fakty milczeniem, zachowując w zamian dotychczasowy status. Przed trudną decyzją stoi właścicielka dziennika „The Washington Post” Katherine Graham i redaktor naczelny Ben Bradlee. W ten sposób zaczyna się nierówny bój dziennikarzy nie tylko z rządem, ale także z rekinami biznesu posiadającymi udziały w wydawnictwie i bojącymi się o swoje pieniądze. „Czwarta władza” Stevena Spielberga to nie pierwszy film o administracji rządzonej przez prezydenta Nixona. Wcześniej, o tym samym opowiadał film „Wszyscy ludzie prezydenta” w reżyserii Alana J. Pakula. Oba filmy doskonale ukazują sposób, w jaki prezydent Nixon walczył z prasą. To w jego czasach liczne redakcję utraciły wstęp do Białego Domu, nie mogąc przez to pokazywać tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami. Pozostałe redakcje, w ramach solidarności z wykluczonymi, przekazywały im własne materiały. Akcja „Czwartej władzy” rozgrywa się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Mimo to, film stawia wciąż aktualne pytania o prawo obywateli do rzetelnej, uczciwej i prawdziwej informacji o poczynaniach władzy.
Lubi 0 osób
Jeszcze nikt nie dodał Filmu do ulubionych, bądź pierwszy