„Turbo” to kolejna animacja twórców „Rybek z ferajny” i „Madagaskaru”. I znów Davidowi Sorenowi i jego współpracownikom udało się zaskoczyć widzów oryginalnym kinem animowanym. Tym razem oglądamy przygody pełnego uroku i wdzięku ślimaczka. Ślimak Turbo jest inny niż jego otoczenie, na co wskazuje już jego imię. Wszak Turbo oznacza szybki i silny. Bohater bajki postrzegany jest przez innych jako dziwak i odmieniec. Rodzina i znajomi Turbo zajmują się codzienną pracą przy swoich pomidorowych krzaczkach i chronieniem ich przed niebezpieczeństwem grożącym z góry, czyli wronami. Turbo nie jest zainteresowany takim życiem. Strzeżenie krzaczka i chronienie się w muszlowym domku nie satysfakcjonuje go. On jest inny, jego marzeniem jest prędkość osiągana podczas wyścigów, które z pasją ogląda w TV. Ale samo oglądanie nie daje mu satysfakcji. Dzielny i uparty Turbo ćwiczy szybkie przemieszczanie się. W efekcie ciągłego trenowania osiąga niesamowity wynik: pokonuje sto centymetrów w siedemnaście minut. Przy ślimaczych możliwościach, to naprawdę wyczyn. Pewnego wieczoru Turbo sprzecza się z bratem, po czym ucieka i trafia pod autostradę, gdzie odbywają się nielegalne wyścigi aut. Dziwnym trafem, ślimak znajduje się w silniku jednego z nich. Siedzący w silniku Turbo przesiąka substancją, którą kierowca użył w celu zwiększenia prędkości swojej maszyny. Pod wpływem dopalacza, ślimak przechodzi całkowitą metamorfozę. Przygody dzielnego ślimaczka, to świetna opowieść o odwadze bycia sobą, tolerancji odmienności i zrozumieniu. To także przykład na to, jak ważne jest uparte dążenie do realizacji własnych celów i spełnienia własnych marzeń. Film ten pokazuje także jak wiele trzeba poświęcić, by zrealizować własne cele. Niezwykle zabawne i oryginalne są dialogi filmowe. Sam pomysł ślimaka marzącego o ściganiu się jest świeży i wciągający. „Turbo” to wzruszająca opowieść o kompromisie między własną drogą i miłością do rodziny i przyjaciół. To film, który wzruszy, rozbawi i nakłoni do refleksji widza w każdym wieku.