Ideały są ważne, ale czy na tyle, by oddać za nie wszystko inne? Czy miłość upoważnia kogokolwiek do pozbawiania wolności innego człowieka? „Ostatnie piętro” jest filmem, który powstał na kanwie prawdziwych wydarzeń rozgrywających się w jednostce Wojska Polskiego, gdzie główny bohater – kapitan jednostki, odkrywa gruby przekręt. Odkrywa i traci od tego głowę. Niemal pomieszania zmysłów dostaje przez niedopowiedzenia, interpretacje i wyobrażanie sobie różnych rzeczy. Zwolniony z pracy, zamyka się we własnym mieszkaniu, a w oknie wiesza biało-czerwoną flagę. Swoje frustracje odreagowuje na Bogu ducha winnej rodzinie, tyranizując ją. To obraz niezwykły, bo pokazujący z bliska rzadko poruszany w kinie temat, jakim jest wpływ pełnionej służby na to, co dzieje się za drzwiami domów żołnierzy. Kapitan Derczyński z rodzinnego domu robi prawdziwe koszary. Robi wszystko by i tam szanowane były następujące wartości: Bóg, honor, ojczyzna, dyscyplina, porządek, uczciwość, wierność i tężyzna fizyczna. Jest surowy i bardzo dokładny we wszystkim. Na swój sposób kocha żonę i trójkę dzieci. Wszystko jednak da się znieść, do momentu, w którym odkrywa wyżej wymieniony przekręt, a na dodatek w miasteczku zjawia się niegdysiejsza sympatia jego małżonki.. Zanim oszaleje i zabarykaduje się w mieszkaniu, stopniowo odbiera wolność bliskim, zabraniając dzieciom uczęszczania do szkoły, a żonie wychodzenia do sklepu. Tłem wydarzeń jest jedno z niewielkich miasteczek na prowincji. Początkowe sceny filmu zapowiadają lekką opowieść, ale stopniowo wszystko nabiera tempa i zupełnie innego wyrazu. Napięcie rośnie z minuty na minutę. Lekka zrazu opowieść, zmienia się w pełen grozy i napięcia thriller. „Ostatnie piętro” to po trosze dramat, po trosze kino sensacji i po trosze studium psychologiczne załamanego żołnierza, który nie potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. To film, który odbiera się na wiele sposobów i na wielu płaszczyznach. Ciekawi jesteśmy Waszego odbioru „Ostatniego piętra”.