Bill Marks pracuje w liniach lotniczych. Jego zadanie polega na czuwaniu nad bezpieczeństwem podróżujących. Przed nim kolejny lot. Tym razem szlak powietrzny wiedzie z Nowego Jorku do Londynu. Bill nie przeczuwa niczego podejrzanego. Ale ta podróż okaże się inna niż wszystkie. Inna dlatego, że terroryści wezmą na cel jego samolot. Wszystko zaczyna się dziać zaraz po tym, jak statek powietrzny odrywa się od ziemi. Telefon Billa wydaje dźwięk zwiastujący nadejście wiadomości tekstowej. Treść wiadomości jest szokująca i jednoznaczna. Ktoś żąda okupu. Okup jest wysoki, bo wynosi 150 milionów dolarów. Terroryści znajdujący się na pokładzie twierdzą, że jeśli ich żądania nie zostaną spełnione, co dwadzieścia minut będą pozbawiać życia jednego pasażera. Tymczasem samolot osiąga wysokość 13 kilometrów. Pod nim faluje Atlantyk. Okoliczności są arcytrudne, a Marks musi zdecydować co zrobić. Najważniejszym zadaniem jest teraz identyfikacja terrorystów. Na pokładzie znajduje się prawie dwieście osób, których życie jest zagrożone. "Non-Stop", to świetnie zrealizowany film akcji. Widz utrzymywany jest w napięciu przez całe 106 minut filmu. W roli postawionego w trudnej sytuacji kontrolera ruchu lotniczego, wystąpił charyzmatyczny, urodzony do odtwarzania tego typu ról i rewelacyjny pomimo ukończenia sześćdziesięciu dwóch lat - Liam Neeson. Odegrana przez niego postać Billa Marksa jest realna i wiarygodna. Nie ma w niej przesady i przerysowania. Męki fizyczne i mentalne, jakim poddany został bohater filmu, przemawiają do widzów na tyle, że przeżywają to samo. I to spojrzenie, które świdruje i prześwietla pasażerów, szukając wśród nich szantażystów. Bohater "Non-Stop" ma również słabości. Jedną z nich jest uzależnienie od alkoholu. To człowiek w każdym calu, momentami niepokonany, momentami słaby i sponiewierany życiem. Człowiek, którego lubi się od pierwszych ujęć filmu. Sceny filmowe naprawdę zapierają dech. Ot, choćby mordercza walka Billa z jednym z bandytów, w ciasnym wnętrzu samolotowej toalety. Fabuła też jest niezwykła. Pod koniec filmu, wszystko wskazuje na to, że terrorystą jest sam Bill Marks. Czy tak jest naprawdę? Czy Bill jest aż tak cyniczny? Dowiedzą się wszyscy, którzy wybiorą się do kina i przez ponad półtorej godziny, będą non stop oglądali naprawdę dobry film akcji...