Tytuł filmu nie pozostawia wątpliwości: tak, obraz jest kontynuacją zrealizowanego w roku 2011 filmu pod tytułem Mechanik: Prawo zemsty”. Film polecamy głównie tym, którzy na ekranie lubią podziwiać tężyznę fizyczną i niemalejące umiejętności kaskaderskie Jasona Stathama. To on jest tu najważniejszy. Akcja i dialogi właściwie się nie liczą. Na „Mechanika: Konfrontacje” warto wybrać się tylko po to, by po raz kolejny upajać się widokiem walk stoczonych przez gwiazdora kina akcji, patrzeć jak rozkosznie upija się i prezentuje imponującą masę mięśni. To nie wszystko. Bo w kontynuacji, Statham inwigiluje więzienia, skacze po drapaczach chmur i zmiata z drogi wszystkich wrogów, mówiąc wprost, jest prawdziwym twardzielem. Gwiazdor kaskaderstwa wciela się po raz kolejny w rolę Bishopa. Tym razem ma do wykonania misję polegającą na pozbawieniu życia pewnych ludzi, ale w taki sposób, by wszystkie trzy morderstwa wyglądały na autentyczne wypadki. Krytycy zarzucają filmowi nielogiczną fabułę, prostolinijność zabójstw i jałowość relacji Bishopa z piękną Jessicą Albą. Wszystko wygląda jak pocztówka ze słodkim, ale kiczowatym wybrzeżem. Czy rzeczywiście jest aż tak źle? Czy konfrontacja nie wytrzymuje konfrontacji z pierwszą częścią filmu? Sprawdźcie sami!
Lubi 0 osób
Jeszcze nikt nie dodał Filmu do ulubionych, bądź pierwszy