Hollywood nazywany jest fabryką snów. Wydaje się bowiem, że w miejscu tym, jak w żadnym innym, spełniają się marzenia o bogactwie, pięknie, popularności i sławie. Najnowszy film kanadyjskiego reżysera Davida Cronenberga zatytułowany "Mapy gwiazd" pokazuje prawdziwe oblicze tego miejsca i żyjących w nim ludzi. Fakt, że fabryka snów bywa często fabryką koszmarów, udowadniają tu losy kilku osób. Mamy więc niespełnioną aktorkę, która żyje i pociesza się dawno minionym blaskiem sławy nieżyjącej matki. Kolejna postać, to sławny i ceniony terapeuta, utrzymujący się z pisania bestsellerowych poradników, który kompletnie gubi się we własnym życiu. Nie lepiej ma się jego żona, która cierpi na depresję i pali jednego papierosa za drugim. Ich syn z kolei mając piętnaście lat jest już gwiazdorem filmowym, ale uzależnionym od narkotyków, z którymi przygodę rozpoczął pięć lat wcześniej. Pewnego dnia, do hermetycznego świata Hollywoodu wkracza Agatha - dziewczyna z nikąd, naznaczona wielką blizną po oparzeniu. Wraz z rozwojem akcji, dowiadujemy się, że jest ona w jakiś sposób powiązana z wyżej wymienionymi ludźmi. Dziwaczna i nie pasująca do reszty Agatha, okazuje się milsza, bardziej empatyczna i ludzka niż pozostali. W końcu to na niej skupia się sympatia odbiorcy. "Mapy gwiazd", to film o fałszu, blichtrze i zakłamaniu hollywoodzkiego świata. Świata kraszonego udawanym uśmiechem, prochami, które już nie pomagają i złudzeniami na własny temat. To prawdziwa i udana opowieść o sukcesie, za którym stoi ludzkie cierpienie, o więzi międzyludzkiej, którą zastępują kłamstwa i pozory. A przy tym, wszystko to wydaje się być jak najbardziej naturalne. To, że tak nie jest, uświadamia nam subiektywne spojrzenie owej dziewczyny, która trafia tam z zewnątrz…