Bohaterką filmu jest Erika, która panuje nad swoim życiem jak rzadko kto. Jest perfekcyjna we wszystkim i wszystko jej się udaje. Jest piękną kobietą, kocha swoją pracę, a ją kocha jej partner, z którym oczekuje potomka. Erice niczego nie brakuje. Ma urodę, partnera, przyjaciół, świetną pracę i jasną przyszłość. Jej perfekcjonizm przejawia się również w oczekiwaniu na dziecko. Kobieta zrobiła już wszystkie niezbędne zakupy, zna termin porodu, wie jak będzie przebiegało to ważne wydarzenie i jak będzie wyglądało jej macierzyństwo. Niestety, wszystko potoczyło się inaczej. Poród zaczął się o wiele za wcześnie i na świat przyszło chore dziecko. Erika nie godzi się z tym, co zaszło i popada w ciężką depresję poporodową. Szukając pomocy, trafia do grupy terapeutycznej. Członkami jej są bardzo różni ludzie z różnymi problemami. Erika poznaje bardzo nieśmiałą Ann-Sofi, skoncentrowanego na własnej matce i fantazjującego o torturach Rikarda i Petera, który postanowił nie odzywać się do nikogo. Nieszczęścia i dramaty członków grupy zmieniają stosunek Eriki do tego, co ją spotkało. Stopniowo wraca do równowagi i godzi się z własnym życiem. Zaczyna rozumieć, że wyobrażenia o szczęśliwym i zaplanowanym w każdym szczególe życiu są mrzonkami. Wie już, że życie nie składa się tylko z tego, czego sobie życzymy. Wie także, że do tej pory los traktował ją wyjątkowo łagodnie i odczuwa z tego powodu satysfakcję i wdzięczność. Od tej chwili, ona i kilkoro nowo poznanych ludzi kieruje się zasadą, która mówi, że życie jest jak hotel. Jak coś nie odpowiada można zmienić pokój. Gromadka pacjentów na czele z Eriką rusza w niezwykłą podróż – podróż po miastach i stojących w nich hotelach. Zgodnie z nową zasadą, przemieszczają się z pokoju do pokoju i w każdym z nich przepracowują swoje traumy i tworzą na nowo samych siebie. "Hotel", to pełna czarnego humoru, skandynawska komedia, która bawi i wzrusza widzów w całej Europie. Czy wzruszy i zabawi i nas? Przekonamy się oglądając ją w polskich kinach od 29 sierpnia bieżącego roku.