Kino drogi cieszy się nieustającą popularnością od wielu lat. Tym bardziej jest nam miło, że możemy zaprezentować polskim widzom kolejny film tego typu, a jest nim "Blue Highway". Spotykamy w nim dwoje ludzi podróżujących Fordem Explorerem, w którego bagażniku spoczywa dmuchany materac. Kerry i Dillon przemierzają Amerykę wzdłuż i wszerz. Odwiedzają Alabamę, Los Angeles i wiele innych miejsc. W życiu Dillona rozpoczyna się właśnie nowy etap. Wraz z Kerry opuszcza Alabamę, by dotrzeć do nowej życiowej przystani, a jest nią Kalifornia. Kobieta i mężczyzna szybko przypadają sobie do gustu. Nigdzie się nie spieszą. Chcą podróżować i rozkoszować się pięknem miejsc, które do tej pory znali tylko z filmów. Niczego nie planują. Postoje i przerwy robią wtedy, gdy mają na to ochotę. Zatrzymują się wszędzie tam, gdzie widzą coś interesującego. Jak to w podróży, Kerry i Dillon dowiadują się nowych rzeczy nie tylko o odwiedzanych miejscach, ale także lepiej poznają siebie. "Blue Highway", to film pełen wzruszających chwil i nie tylko. Obraz przesycony jest ironią i czarnym humorem. Dwoje podróżników doświadcza po drodze wiele absurdalnych sytuacji. Kerry i Dilon wzbudzają sympatię widzów już w pierwszych scenach filmu. Całość ogląda się świetnie, bo jest tam dużo wspaniałych zdjęć i krajobrazów Ameryki. Wraz z podróżnikami, podziwiamy mijane przez nich pustkowia, lasy, małe miasteczka i wielkie metropolie. "Blue Highway" polecamy głównie tym, którzy lubią relaksować się w kinie. Film Kyle’a Smitha nie podejmuje żadnych poważnych kwestii, nie zmusza do refleksji i nie zadaje trudnych pytań. Nie wywołuje też wielkiego napięcia. To kino lekkie, łatwe i przyjemne tak dla oka, jak dla umysłu i serca.
Lubi 0 osób
Jeszcze nikt nie dodał Filmu do ulubionych, bądź pierwszy