Ci, którzy pamiętają serial z lat osiemdziesiątych zatytułowany "Bez litości" od razu skojarzą co zwiastuje ten tytuł. Zrealizowany trzydzieści lat później film jest kinową wersją tamtego serialu. Robert McCall jest tajnym agentem, który zamierza wycofać się ze służby. Nie on jeden zrobił coś takiego, ale tylko on zrobił to pozorując własną śmierć. Wszystko się udaje i mężczyzna wiedzie spokojne życie w Bostonie. Mieszka sam na uboczu. Jego codzienność wypełnia praca w markecie budowlanym. Jest lubiany przez współpracowników za swoisty spokój i filozoficzne podejście do życia. Wieczory spędza samotnie w pobliskim barze. Do tego samego baru przychodzi czasem prostytutka imieniem Teri. Przy czarnej kawie i szarlotce, dziewczyna zwierza się mu ze swoich najskrytszych marzeń o karierze piosenkarki. W wyzywająco pomalowanej i ubranej dziewczynie, Robert szybko spostrzega wrażliwość i głębsze myślenie. Mężczyzna, który nikomu nie zdradził kim jest i co umie, wkracza do akcji w momencie, gdy Teri zostaje brutalnie pobita przez rosyjskiego alfonsa, u którego pracuje. Ujęty osobowością dziewczyny Robert, proponuje alfonsowi wykupienie jej za dziesięć tysięcy dolarów. Ten ostatni odrzuca propozycję ze śmiechem. Nawet nie przypuszcza, jaka kara spotka go za krzywdę, którą zrobił Teri. Działając na rzecz dziewczyny, były agent rozbija komórkę mafii działającej ponad granicami… "Bez litości", to kino kryminalno-sensacyjne na wysokim poziomie. Film świetnie zrobiony, wartki i trzymający w napięciu. Nic przełomowego, ale rozrywka naprawdę dobra!
Lubi 0 osób
Jeszcze nikt nie dodał Filmu do ulubionych, bądź pierwszy