„Agenci”to najnowsza propozycja kinowa islandzkiego reżysera Baltasara Kormákura. Reżyser ten znany jest z hollywoodzkiego stylu robienia filmów. Spotykamy tu ponownie parę zabawnych i całkowicie różnych bohaterów zaliczanych do tak zwanych twardzieli. Dwaj agenci zmuszeni są do wykonywania wspólnych zadań. Specyficzna więź łącząca obu mężczyzn nadaje filmowi urok i wyróżnia go spośród innych, podobnych produkcji. Trench i Stig otrzymują zadanie, jakim jest napaść na bank. Niby proste: mają bowiem zabrać z kasy jakieś trzy miliony dolców. Jak to zwykle w kinie i w życiu bywa, sytuacja komplikuje się. Tytułowi „agenci” zamiast trzech mają w ręku kilkadziesiąt milionów. Na dodatek, anonimowi stróże porządku nie mają pojęcia o tym, że nie zagarniają majątku mafii, lecz fortunę CIA. Oglądając „Agentów” trudno nie przypomnieć sobie ostatniej produkcji Baltasara Kormákura zatytułowanej „Kontrabanda”. Niestety, najnowsza produkcja jest słabsza pod względem fabuły. „Kontrabanda” zachwycała oryginalnością akcji i rozwiązań, „Agenci” pod tym względem nie zaskakują niczym nowym choć i tak dobrze się to ogląda. Idąc na „Agentów” trzeba się nastawić na komedię akcji, a nie na mrożący krew w żyłach thriller. W „Agentach” jest nieco zbyt dużo strzelaniny i scen, które łatwo przewidzieć. Z drugiej strony, twórcom filmu udało się uniknąć nadmiaru efektów specjalnych. „Agenci” to komedia i właśnie komiczna strona filmu jest najbardziej udana. Dialogi tytułowych „Agentów” są prześmieszne, i doskonale uzupełnione grą aktorską Washingtona i Wahlberga. Film byłby jeszcze lepszy, gdyby zbyt często pojawiające się sceny akcji z pistoletami w roli głównej zastąpiono świetnie stworzonymi i odegranymi scenami komediowymi. „2 Guns” to oryginalny tytuł obrazu. Nic więc dziwnego, że najwięcej jest tu broni strzelającej wszędzie i we wszystko. „Agentów” polecamy wszystkim tym, którzy lubią strzelanki z dobrą komedią w tle.
Lubi 0 osób
Jeszcze nikt nie dodał Filmu do ulubionych, bądź pierwszy