Jest noc, małe, francuskie miasteczko pogrążone jest we śnie. Nie całe, bo nie śpi pewna kobieta i pewien mężczyzna, którzy spotykają się na ulicy. Ona jest stąd, on przegapił swój pociąg do stolicy. Dla zabicia czasu, zaczynają spacerować. W międzyczasie rozmawiają o życiu. Po kilku godzinach okazuje się, że są pokrewnymi duszami. Na koniec obiecują sobie, że spotkają się w Paryżu. Obiecują, nie przedstawiając się sobie i nie wymieniając się telefonami. Kłopoty zdrowotne sprawiają, że Marc nie stawia się w umówionym miejscu. Zrozpaczona kobieta wraca do domu, gdzie czeka mąż, którego właśnie chciała porzucić. Nie udało się, ale dało siłę kobiecie, by coś zmienić. Sylvie opuszcza Francję i wraz z mężem przenosi się do Ameryki. Mimo zmiany miejsca, przez następne lata zadręcza się tym, że została oszukana i wystawiona do wiatru. We Francji pozostała jej siostra, która prowadzi niewielki sklep ze starymi książkami. Niestety, firma ma kłopoty i Sophie zmuszona jest zwrócić się o pomoc do urzędnika skarbowego. Ten pomaga jej wykaraskać się z kłopotów i kradnie jej serce. Sophie rzuca dla niego wszystko. Rozwodzi się z mężem, bierze ślub i po roku rodzi syna. Sylvie i Sophie kochają się i wspierają nawzajem. Siostry znają się na wylot, ale żadna nie przypuszcza, że niespełniona miłość Sylvie i nowy partner Sophie, to ten sam mężczyzna… Trochę trudno uwierzyć, że bliskie sobie siostry, które niemal codziennie rozmawiają ze sobą na Skype, przez kilka lat nie wiedzą o niczym. Czyżby Sophie nie zaprezentowała siostrze zdjęcia poznanego i pokochanego faceta? Czyżby Marc nie dostrzegł wśród rodzinnych fotek Sophie zdjęć jej siostry? Czyżby Sophie nie zaprosiła Sylvie na swój ślub? Takich niedociągnięć, nieścisłości i luk jest wiele w całym filmie. Dramaturgia historii tkwi w tym, że Marc spóźnił się na spotkanie z Sylvie kilka minut. Czy to nie dziwne, że zakochana po uszy kobieta nie odczekała tych kilku chwil? "3 serca", to dramat romantyczny który zadowoli tylko niezbyt wnikliwych odbiorców.