13 grzechów, to więcej, niż opisuje biblia. Tam jest 7 tych najcięższych, a w filmie Daniela Stamma jest ich niemal dwa razy więcej! "13 grzechów", to horror, który przeraża, wprawia w osłupienie i trzyma w napięciu. To film o tym, gdzie kończy się człowieczeństwo, a zaczyna… tu każdy sam musi sobie dopowiedzieć co. Bohaterem filmu jest Eliot, który ma wielki kłopot. Kłopotem tym są długi, w które popadł jakiś czas temu, a z których w żaden sposób nie potrafi się wykaraskać. Mężczyzna stracił pracę, zadłużywszy się przedtem na sporą sumę. To nie wszystko. Jego narzeczona właśnie spodziewa się dziecka, a na jego barkach, spoczywa też obowiązek opiekowania się i utrzymywania chorego brata. Pewnego dnia, do zdesperowanego mężczyzny dzwoni tajemniczy rozmówca. Eliot nie może uwierzyć w to, co słyszy. A słyszy coś niewiarygodnego i przerażającego. Głos, którego nie zna, informuje go, że wszystko co robi jest filmowane, a on sam jest bohaterem reality show. Dzięki temu ma szansę wybrnąć wreszcie z długów – kontynuuje głos. Aby z nich wybrnąć, musi wykonać 13 zadań. W zamian za wykonanie ich, otrzyma zawrotną kwotę ponad 6 milionów dolarów. Zadanie numer 1 jest banalnie proste. Aby je spełnić, wystarczy pozbawić życia muchę, która dostała się do pokoju. Kolejne, polega na kradzieży odzienia bezdomnemu i zaproponowaniu mu w zamian egzotycznego ptaka. Wraz z kolejnymi zadaniami, zwiększa się ich stopień trudności. Trudności, to znaczy okrucieństwa. Co zrobi Eliot? Czego dowie się o sobie w kolejnych zadaniach? Otóż Eliot wykona je. A o sobie (czytaj o człowieku) dowie się tyle, że perspektywa pieniędzy zmienia perspektywę postrzegania różnych rzeczy; czyni je względnymi i możliwymi do wykonania, choć wcześniej sama myśl o nich była nie do zaakceptowania. To co ekstremalne i przerażające, z pieniędzmi w tle staje się akceptowalne i wykonalne. Eliot nie jest potworem, jest zwykłym zjadaczem chleba, który potworem staje się pod wpływem wykonywania kolejnych zadań. Film jest głównie rozrywkowy, choć wychodząc z kina, nie sposób nie zadawać sobie kilku pytań. gdzie leżą granice naszego człowieczeństwa? Co my zrobilibyśmy na miejscu Eliota? Jacy jesteśmy naprawdę? Pytań, na które najtrafniej odpowiada Wisława Szymborska, w jednym ze swoich wierszy: "tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono…"