Czy to możliwe, żeby ciągnący sanie Mikołaja Pan Łoś, zgubił je wraz z pasażerem? Okazuje się, że tak. Łoś nie tylko odłączył się od zaprzęgu, ale w dodatku spadł z nieba prosto na dach garażu domu, w którym mieszka Max. Jako, że jest duży i ciężki, przebił go i wpadł do środka. Mieszkający tam chłopiec nie wierzy już w istnienie świętego rozdającego prezenty, ale wizyta Pana Łosia cieszy go niezmiernie. Cieszy tym bardziej, że zbliżają się święta, a on czuje się samotny z powodu rozwodu rodziców. Chłopiec i duże zwierzę szybko zaprzyjaźniają się. Porozumienie między nimi jest łatwiejsze, bo Pan Łoś umie nie tylko szybować w przestworzach, ale i mówić. Sympatyczny zwierzak szybko staje się powiernikiem najskrytszych tajemnic chłopca. Jest wymarzonym towarzyszem w oglądaniu filmów. Sprawdza się też jako pomocnik w starciach z mieszkającymi po sąsiedzku łobuzami. Najważniejsze jest jednak to, że Pan Łoś jak nikt inny rozumie czym jest tęsknota za nieobecnym tatą. Życie Maxa i Pana Łosia komplikuje sąsiad, który ostrzy sobie zęby na piękne poroże zwierzaka. Pan Panneman jest myśliwym i chętnie dołączył by je do sporej kolekcji trofeów. Nie bez znaczenia jest też to, że święty Mikołaj czyni starania o odzyskanie niezastąpionego środka transportu. Wszystko wskazuje na to, że Max straci nowego przyjaciela. Czy tak się stanie, przekonacie się oglądając przesympatyczną, świąteczną opowieść filmową, zatytułowaną "Gdzie jest Mikołaj?"